Wieńczysław przyszedł do pracy wypoczęty, uśmiechnięty i jakiś taki rześki, że ludzie w biurze mieli wrażenie, jakby weszły z nim promienie jesiennego słońca. Takie ciepłe, delikatne, a zarazem jasne i miłe. Nie czekał na to, aż asystentka zrobi mu zwyczajową kawę ze spienionym mlekiem i ulubione kanapki z szynką parmeńską, tylko sam sprężystym krokiem poszedł do kuchni. Asystentka przybiegła zaraz za nim i już miała podstawiać kubek pod ekspres do kawy, kiedy