Łukasz Kuciński

CZAS TO PIENIĄDZ – Rzecz o marnotrawstwie

6 września 2018
komentarzy 6
2 882 wyświetleń

Właściciele i menedżerowie firm wierzą, że zatrudnieni pracownicy wykorzystują czas pracy maksymalnie. Niestety czas nie jest z gumy, a w rozumieniu pracowników musi go starczyć na wszystko, nawet na te działania, które nie przynoszą firmie żadnych efektów.

Syndrom imienin pani Krysi

Częstą przypadłością wielu przedsiębiorstw, zwłaszcza tych, w których pracownicy mają więcej niż 40 lat, jest zwyczaj: „Dzisiaj imieniny pani Krysi”. Wszyscy rzucają swoje obowiązki, niektórzy biegają jak w amoku. Ci już mają kwiaty, tamci ciasto, ktoś przyniósł ładnie zapakowany prezent z produktami AVON-u.

Jeżeli interesuje cię aktywne podejście do sprzedaży i szukasz informacji, które pomogłyby ci w komunikacji z klientami, a co za tym idzie sprzedawać jeszcze więcej, wejdź koniecznie na kanał CUD W SPRZEDAŻY.

Ale inni zapomnieli o imieninach, więc organizują kasę, zbierają składki, delegacja biegnie do pobliskiego centrum handlowego po kwiaty i na szybko wybrany podarek w sklepie Tchibo, gdzie miłe sprzedawczynie chętnie doradzą, co wybrać, bo takich przypadków każdego dnia mają setki.
Pani Krysia już od trzech dni przygotowuje przyjęcie. Czas się nie liczy. Musi być na bogato. Będzie własnoręcznie pieczone ciasto, ale są też kupne pączki i makowiec z lokalnej cukierni, który wszyscy uwielbiają. Jest kawa i herbata oraz woda i soki. Pani Krysia w biurze, w którym pracuje razem z dziesięcioma innymi osobami zrobiła sporo miejsca na biurkach i stołach, bo przecież te wszystkie smakołyki trzeba gdzieś ustawić. Na okrągłym stole do spotkań ustawiono resztę jedzenia, plastikowe naczynia i sztućce oraz wazony i pojemniki na kwiaty. Wszystko już od rana przygotowane, ale dopiero o 11:00 gotowe. Mamy czas. Dzisiaj i tak nie za wiele się zrobi. Już od południa zaczynają przychodzić goście. Są życzenia, całusy, uściski, przytulasy. Delegacja za delegacją, żeby nie robić tłoku, przynosi mnóstwo kwiatów, smakołyków i prezentów. Pani Krysia wniebowzięta, uśmiechnięta i szczęśliwa, chociaż zmęczona, bo od trzech dni o niczym innym nie myślała i nic innego nie robiła. Jest naprawdę sympatycznie. Tylko kierownik wpadł na krótko, bo zaraz miał ważne spotkanie – biedny człowiek, strasznie zapracowany, ma tyle stresów i obowiązków, że nawet na imieniny nie ma czasu, żeby chociaż na moment zwolnić, zjeść kawałek ciasta, napić się pomarańczowego soku 100% i pogadać pół godzinki o niczym istotnym. Widać dla tego człowieka czas jest wrogiem, z którym nie umie się dogadać.
O 15:00 kończymy imprezę, bo do 16:00 trzeba posprzątać i ogarnąć biuro oraz zorganizować transport kwiatów i prezentów do domu. Ale mąż pani Krysi dzisiaj wcześniej urwał się ze swojej pracy i przyjedzie już o 15:45. Pani Krysia pracuje do 16:00 i żeby mogła wyjść punktualnie jej mąż zmył się ze swojego zakładu już o 15:00.
Takich firmowych imprez jest mnóstwo. Imieniny, urodziny, śluby i inne okazje są patologią, która kosztuje firmy miliardy złotych rocznie. Ale nikt się tym nie przejmuje.
Do tej patologii wliczam też wszelkiego rodzaju przerwy w pracy na jedzenie i nie tylko. Wcześniej wspomniany Pan Kanapka to tylko jeden z przykładów, ale jest ich więcej:
1. „Marketingowe Krakersy”
2. „Pora na Lancz”
3. „WC-kwadrans”
4. „Idziemy na fajkę albo dwie. Góra trzy”

1. Czas to pieniądz – Marketingowe krakersy.

Wszyscy wiedzą, że w marketingu zawsze są resztki jedzenia po konferencjach i eventach dla klientów. Oni mają na to budżet, więc zawsze jest co jeść. No więc ludzie siedzą w biurze i wpieprzają krakersy. Cały czas krakersy i paluszki, paluszki, orzeszki i krakersy. Bez odpoczynku, bez wytchnienia. Gadają przy tym bez sensu. Trzeba coś jeść, żeby robić cokolwiek z łapami. Na spotkaniach i zebraniach również krakersy. Ludzie porozsiadani na niewygodnych korpo-krzesłach, stłoczeni w salkach konferencyjnych, obstawieni butelkami z wodą, plastikowymi kubkami rażącymi mokrą bielą i tacami ze słonymi przegryzkami. Oni już dawno przesiąkli i tymi krakersami i tą solą, gorzką solą nieudolności, słabości i nieinteligencji. Pełne gęby, zapchane gardła, ślizgające się po zębach jęzory są dobrą wymówką, żeby nie zabierać głosu i udawać, że się myśli, analizuje, szacuje i wnioskuje. Cisza uchodzi za oznakę inteligencji. I w wielu przypadkach, może nawet w większości przypadków, to bardzo dobrze, że te miernoty się nie odzywają. Bo cóż te biedaki mogłyby powiedzieć, skoro nie mają nic ciekawego do powiedzenia?
Oczywiście przesadzam, ale syndrom przekąskowy w firmach jest czymś, co powoduje przestoje w pracy i zabiera czas. Warto mieć to na uwadze.

Jeżeli interesuje cię aktywne podejście do sprzedaży i szukasz informacji, które pomogłyby ci w komunikacji z klientami, a co za tym idzie sprzedawać jeszcze więcej, wejdź koniecznie na kanał CUD W SPRZEDAŻY.

2. Czas to pieniądz – Pora na lancz

Wyjście na 15 minut do firmowej stołówki często zabiera godzinę. Najpierw kolejka potem jedzenie, a przy okazji trzeba pogadać o mało istotnych sprawach, obgadać nowego kolegę, wyśmiać koleżanki albo ponarzekać na szefa i jego beznadziejne pomysły.
W odróżnieniu od kultury Google, gdzie stołówka jest miejscem kreowania pomysłów i innowacji, w firmowych stołówkach wielu przedsiębiorstw nic nowego się nie rodzi. Problemy i wszystkie negatywne rzeczy są zazwyczaj podkręcane i analizowane. Z ust do ust przekazuje się informacje i plotki, które jak błyskawica obiegają firmę. Strata czasu i ogromne marnotrawstwo to cena jaką korporacje płacą za przerwy na lancz. Oczywiście odpoczynek i chwila relaksu jest budująca. Gdzieś warto nabrać siły do pracy i naładować baterie. Ale niektórzy pracownicy bywają na stołówce dwa lub trzy razy dziennie, a czas mija bezpowrotnie. Warto pamiętać o wprowadzeniu zasad w tym zakresie. 500 osób x 0,5 h to 250 godzin dziennie strat. 250 h x 20 zł = 5000 zł każdego dnia. Miesięcznie to 110000 zł a rocznie 1320000. W ciągu dziesięciu lat to ponad 13 mln zł. Mnóstwo pieniędzy.

Czas to pieniądz

Czas to pieniądz

3. Czas to pieniądz – WC-kwadrans

To zabawne, ale moje koleżanki z pracy wychodząc do toalety zawsze przynosiły wszelkiego rodzaju nowości. Skąd? Jak? Kiedy ja szedłem do toalety nigdy nikogo tam nie widziałem. Pustka. Faceci chyba rzadko korzystają.
Za to kobiety mają tam chyba jakieś tajne spotkania, kółka zainteresowań, stowarzyszenia czy kluby. Nie wiem jak to się dzieje, ale chyba w damskich toaletach istnieje jakiś tajny firmowy Ruch Oporu. Moje koleżanki dowiadywały się w toaletach więcej o firmie niż ja na spotkaniach dyrektorów. Z jednej strony informacje są wartością dla pracowników, ale często są to informacje naciągane i zdeformowane. Oczywiście informacje muszą płynąć do ludzi. Pracownicy powinni wiedzieć, co dzieje się w firmie, ale nie może być tak, że każde wyjście do WC trwa 15-20 minut. Jeżeli policzymy cztery toalety dziennie, to jedna z ośmiu godzin pracy ucieka bezpowrotnie. To przecież cenny czas.

Czas to pieniądz

Czas to pieniądz

4. Czas to pieniądz – Idziemy na fajkę albo dwie. Góra trzy.

Kłęby dymu pod wejściem do firmy. Zawsze się dziwiłem, jak oni wytrzymują w koszulach i cienkich bluzkach na wietrze. Mróz nie mróz, śnieżyca czy deszcz grupa ludzi zawsze stoi przed budynkiem, a chmura szarego dymu unosi się nad nimi, po czym jest rozwiewana przez wiatr.
Mnóstwo czasu i energii idzie z dymem w każdym przedsiębiorstwie. Ciągle jeszcze wiele osób korzysta z przywileju „wychodzenia na fajkę”.
Kiedy wdadzą się w rozmowę z przesympatyczną koleżanką z sąsiedniego openspace’u czas przestaje się liczyć, a robota nie zając – nie ucieknie.

 

Zastanów się, jak to jest. Jak przez marnotrawstwo czasu zadania, obowiązki i cele zalegają tygodniami na biurkach. Setki tysiące pracowników mówi wtedy: „Nie miałem czasu.”, „Skończę to jutro.”, „Powinno się zatrudnić jeszcze ze 2 dodatkowe osoby, bo nie jesteśmy w stanie ogarnąć wszystkiego w tym czasie.”
Z mojej perspektywy wiem jedno: Z 8 godzin pracy efektywnie przepracowane w różnego rodzaju korporacjach jest tylko 4 lub 6. Wliczając w to oczywiście dodatkowo zwolnienia lekarskie i inne absencje. Nie pomaga to przedsiębiorstwom w rozwoju. Liczmy więc czas i róbmy wszystko, żeby szanować każdą godzinę.
Dla osób, które tracą zbyt dużo czasu warto wprowadzić jakieś zachęty, aby chciały go oszczędzać. Niestety według analiz żadne zakazy nie są w stanie spowodować zmiany. To nie działa, więc my zróbmy to inaczej. A jeżeli nam się uda, zaoszczędzimy polskim przedsiębiorcom miliardy złotych.
Powodzenia.

Jeżeli interesuje cię aktywne podejście do sprzedaży i szukasz informacji, które pomogłyby ci w komunikacji z klientami, a co za tym idzie sprzedawać jeszcze więcej, wejdź koniecznie na kanał CUD W SPRZEDAŻY.

Łukasz Kuciński
Prezes Zarządu AMS PRESTIGE Sp. z o.o.
Akademia Menedżera Sprzedaży
lukasz.kucinski@biznesplus.pl
608464555



komentarzy 6

  • Patryk Jasiński

    Patryk Jasiński10 września 2018Odpowiedz

    Artykuł 10/10 brat! Zgadzam się z każdym podpunktem. Ciekawe ile przedsiębiorców jest tego świadome?

  • Łukasz Kuciński

    Łukasz Kuciński10 września 2018Odpowiedz

    Hej, dzięki.
    Dobrze, że chociaż Ty podzielasz moje zdanie. 🙂
    Z drugiej strony każdemu należy się też jakiś odpoczynek. Tyle tylko, że według mnie nie może mieć on wymiaru 50% czasu pracy. Odpoczywać w sumie powinno się w domu… po pracy.

  • Michalek33

    Michalek3318 września 2018Odpowiedz

    Artykuł znakomity i bardzo prawdziwy, chodź nie jedno krotnie jest tak że jak jeden robi sobie więcej wolnego to inny musi lecieć z pracą żeby nadrobić pracę.

  • Łukasz Kuciński

    Łukasz Kuciński18 września 2018Odpowiedz

    Dokładnie na tym to wszystko polega. Skoro wydajność pracowników jest na poziomie 50%, to ktoś zawsze musi robić coś za kogoś.
    Najgorsze, że nie zawsze jest to dostrzegane i doceniane. A w dodatku ten, który ma najwięcej pracy, najczęściej popełnia błędy i dostaje po głowie. I koło się zamyka.
    Ale do menedżera należy umiejętność motywowania swoich ludzi. Za to menedżer dostaje pieniądze. Są metody, aby uniknąć tego typu marnotrawstwa. Ale nie wszyscy o tym wiedzą.

    Łukasz

  • Łukasz

    Łukasz19 listopada 2018Odpowiedz

    Świetny wpis, nieraz najgorzej jest właśnie z pracownikami, którzy palą papierosy, bo nawet 5min które to zajmuje to zawsze dodatkowa przerwa, a często na papierosa wychodzą po dobre kilka razy na zmianę. Druga sprawa to, że tacy pracownicy oprócz wyjścia na papierosa również chcą zjeść i pójść do wc co te podstawowe przerwy jeszcze wydłuża. Pozdrawiam

    • Łukasz

      Łukasz19 listopada 2018Odpowiedz

      Trzeba na to zwracać uwagę. Dawać innym przykład i prosząc o skracanie tych przestojów. Cały czas są firmy, gdzie mnóstwo czasu idzie w błoto. Oczywiście wszyscy mamy możliwość odpocząć i naostrzyć siekierę :-). Ale bez przesady. Nie za to nam płacą pieniądze.


Zostaw komentarz